Zasiadka nad bajecznym jeziorem. - CARP-WORLD sklep dla karpiarzy

Pisząc ten artykuł sam nie wiem od czego mam zacząć, ponieważ podczas tego tygodniowego wypadu wydarzyło się wiele. Samo planowanie miało miejsce już w zeszłym roku. Propozycja wyszła ze strony mojego kolegi Łukasza, którego serdecznie pozdrawiam i dziękuję za możliwość wędkowania nad takim wyjątkowym zbiornikiem. Wiedziałem od początku, że potrzebne będzie dobre przygotowanie logistyczne. Zaczynając od karpiowej kuchni, a kończąc na tej dla nas samych. Skupy się jednak na tej pierwszej. Postanowiłem, że zabiorę ze sobą około 40kg kulek i 30 kg orzecha tygrysiego, którego wcześniej odpowiednio przygotowałem. Nie chciałem ze sobą zabierać takich rzeczy jak pellety i drobniejsze ziarna, by nie paść ofiarą niechcianych przyłowów. Tym bardziej mając tydzień czasu wychodzę z założenia, że nie muszę działać szybko. Ważne jest, by nie podejmować pochopnych decyzji szczególnie przy wybieraniu miejscówek. Ja już od samego początku mogłem podpierać się wcześniejszymi doświadczeniami Łukasza, który miał okazję wędkować na tym jeziorze w zeszłym sezonie. Pomaga to oszczędzić sporo czasu i energii w akumulatorze. 

Po przyjeździe zabraliśmy się za pakowanie łodzi i przeprawę do miejsca docelowego naszej zasiadki. Bardzo podobało mi się to, że będziemy praktycznie przez tydzień odcięci od świata, ponieważ dostęp do naszej miejscówki możliwy był tylko drogą wodną. Idealne miejsce, by odpocząć i skupić się tylko na wędkowaniu. Z racji, że pogoda była niestabilna pierwsze za co zabraliśmy się to rozplanowanie, a następnie rozbicie obozowiska. Uważam, że dobra organizacja obozu to podstawa przy dłuższej zasiadce. 

Gdy już wszystko miało swoje miejsce na brzegu mogliśmy zabrać się za to co najprzyjemniejsze. Przygotowanie zestawów, szukanie miejscówek, nęcenie i wywózka. Postanowiliśmy, że wykorzystamy maksymalnie szerokie spektrum naszego stanowiska i zestawy poślemy w diametralnie inne miejsca. Przede wszystkim dlatego, by zlokalizować ryby i rozpoznać obecną sytuację na zbiorniku. Głębokości na jakich wędkowaliśmy zaczynał się na 3 metrach, a kończyły na 12. Chyba nigdy wcześniej nie wędkowałem na tak ostrych spadach, gdy przesunąłem się o 5 metrów w głąb zbiornika potrafiło być już o 3 metry głębiej. Każdą ze swoich miejscówek obsypywałem innymi kulkami. Był to kolejno Krillberry, Devil Krill i Food Signal uzupełniane o kulki z serii Massive feed o smaku ananasowym. Dlaczego wybrałem te ostatnie? Przede wszystkich dlatego, że zależało mi na sporej ilości towaru. Kulki z tej serii to naprawdę idealny balans pomiędzy ceną, a jakością który ta zasiadka najlepiej mi pokazała. 

Bardzo bałem się o prezentację zestawów, dlatego kładłem je bardzo delikatnie i z należytą starannością. Zanętę od początku rozsypywałem dość szeroko, przy samym zestawie lądowało dosłownie tylko garstka kulek. Gdy wszystkie zestawy były już w wodzie nadeszła pora na delektowanie się otaczającą nas przyrodą, ale nie na długo. Nasze sygnalizatory praktycznie równo co godzinę odzywały się ciągłym sygnałem. Powiem Wam szczerze, że nie pamiętam kiedy ostatnio miałem tyle brań. Przez to bardzo ciężko mi rozdzielić wszystko w czasie, czas pędził bardzo szybko. W ciągu dnia mieliśmy zawsze kilka brań, a to co działo się po zmroku to istne eldorado. Poniżej możecie zobaczyć kilka z piękniejszych i większych ryba jakie udało mi się złapać. 

Teraz przejdę do części tej zasiadki, która zapamiętałem bardzo dokładnie. Był to poniedziałek około godziny 14 kiedy odezwał się mój skrajny zestaw. Wszystkie wcześniejsze ryby z tego miejsca po braniu uciekały w lewo. Ta ryba zachowała się dokładnie odwrotnie. Mimo, iż od haczyka dzieliło mnie prawie 300 metrów ryba bardzo powoli wybierała plecionkę, przeczuwałem co to może oznaczać. Gdy dopłynęliśmy w pobliże miejsca gdzie znajdowała się ryba zacząłem powoli nawijać strzałówkę na szpule kołowrotka. Łukaszowi pierwszemu udało się ją dostrzec. Stała w przybrzeżnych zielskach, była ogromna, bardzo szeroka w karku. Najważniejsze było zachowanie zimnej krwi. Wykorzystałem ten komfort, że byliśmy na pontonie w dwójkę i szybko oczyściłem linkę z zielska. Wtedy ryba ruszyła w kierunku głębszej wody. Zrobiła to bardzo powoli jakby nic nie robiła sobie z tego, że jesteśmy dokładnie nad nią, a ona ma mój haczyk w pysku. Dzięki krystalicznie czystej wodzie mogłem dokładnie wszystko obserwować. Było to niesamowite przeżycie, które zapadnie w mojej pamięci już na zawsze. Gdy udało się go nam wpakować do podbieraka pozostało tylko dotrzeć do brzegu i uwiecznić ją na zdjęciach. 

Zestaw na jaki się połakomiła to podwójna tonąca kulka Food Signal w rozmiarze 24mm na bardzo długim włosie. 

Zostały dwa dni zasiadki, a brania nie ustawały. W nocy postanowiliśmy nie wywozić zestawów po braniu z powodu chęci przespania w spokoju choć kilku godzin. Podsumowując udało się nam zrobić 51 brań i szczęśliwe wyholować 41 ryb. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się ponownie odwiedzić to miejsce, a tym czasem biorę się za następne wyzwania. 

Bez odbioru…. 

Adrian Zgórski- Karel Nikl Team Polska 

Powiązane produkty

Komentarze (0)

Brak komentarzy w tym momencie.

Śledź nas na Facebooku