"Leszczowe" branie - CARP-WORLD sklep dla karpiarzy

Okres wakacji nie jest moim ulubionym jeśli chodzi o zasiadki. Lejący się z nieba żar duży tłok nad woda nie pomagają w łowieniu. Rok w rok obiecuje sobie, że lipiec i sierpień zawieszam wędki na "kołek" niestety za każdym razem moje postanowienie idzie w przysłowiowy piach.

Tak było i tym razem, dostałem telefon od znajomego „Mam rezerwacje ale nie mogę jechać, przejmujesz?”Nawet nie wiem kiedy powiedziałem – „tak!”. Szybki przegląd serwisów pogodowych i miłe zaskoczenie.19 stopni i deszcze w lipcu to dla mnie zbawienie, szczególnie po ostatnim wyjeździe, na którym większość czasu przesiedziałem pod drzewem, kryjąc się przed słońcem. Szybki telefon do kolegi Michała i jedziemy. Pełni pozytywnej energii, szybko rozprawiliśmy się z biwakiem i zestawy poleciały do wody. 

 Na pierwsze branie nie musiałem zbyt długo czekać, po około dwóch godzinach na mojej macie jest pierwsza ryba, 13 kilogramowy lustrzeń.

 

Po chwili mam drugie branie, niestety tym razem to kaczki, które na tym wyjeździe nie dawały nam żyć, zarówno na wodzie jak i na brzegu. Godziny mijały, a na mojej macie co jakiś czas meldowały się ryby.

 



Nocka minęła spokojnie, o świcie wstałem i pijąc kawę patrzyłem jak dzień budzi się do życia gdy nagle Delkim "zaświergotał". Po krótkim holu mam rybę w podbieraku a waga wskazuje 19.200kg. Super początek dnia - pomyślałem.


Popołudniu wydarzyło się coś, co po raz kolejny utwierdziło mnie w przekonaniu, że duże ryby wcale nie robią mega odjazdów, nie wciągają wędek z podami przy braniu. Jedząc obiad sygnalizator wydał pojedynczy dźwięk, a hanger ruszył się nie więcej niż pół centymetra, nie wiele sobie z tego robiąc dalej jadłem śmiejąc się, że "wisi leszcz".



Co minutę kolejny pik, a hanger nawet nie drgnie. Po około 15 minutach i kilkunastu piknięciach hanger przykleił się do kija i stał, trochę tym podenerwowany. Postanowiłem zwinąć ten kij, jednak podnosząc wędkę poczułem dość mocny opór. Hol nie trwał zbyt długo i ryba daje się podebrać, a moim oczą ukazał się wielki karp.

Patrzyliśmy z Michałem na siebie z wielkim zdziwieniem bo wiedzieliśmy, że waga może oscylować w granicy 20 kg i tak też było. Wskazówka zatrzymała się na 21.600kg. Szybka sesja i ryba wraca do wody.

Kolejne godziny mijały pod znakiem amurów, po kilku mniejszych w nocy w końcu kładę na matę grubszy kaliber i jak się okazało jednocześnie mój nowy PB tej ryby 20,700kg.



Na włosie do znudzenia Scopex&Squid pod trzema różnymi postaciami, pojedyncza kulka 15 mm, pojedyńczy Criticals 18 mm i bałwanek z kulki 15 mm i połówki pop-up 14 mm zawiązane na hakach Predator numer 6 od Carp'R'us  i miękkiej plecionce Smooth.

 

Ostatnia noc była praktycznie nie przespana, nie ze względu na ryby, a wesele odbywające się w pobliskim dworku i śpiewy do białego rana.



Na
 koniec przy pakowaniu udaje mi się wyholować pięknego lustrzenia o wadze 16 kg.


Podsumowując, zasiadka niespodziewana, ale bardzo udana. Udało się wyholować 19 ryb  z czego dwie przekroczyły magiczne 20 kg.







Dużo śmiechu, pyszne jedzenie przygotowane  przez mamę Michała i duże ryby na matach, tak można podsumować ten trzy dobowy wypad.

Erwin Macugowski - Karel Nikl Team

Komentarze (0)

Brak komentarzy w tym momencie.

Śledź nas na Facebooku