Upalna Nekielka - CARP-WORLD sklep dla karpiarzy

Niespełna trzy tygodnie minęły od wakacyjnej i bardzo udanej kaszubskiej zasiadki, kiedy po raz kolejny udało się wygospodarować na kontakt z przyrodą kilka dni wolnego. Sierpień to okres wakacyjny – nie było więc mowy o tym, abym nie zabrał ze sobą na ryby mojego syna - Krzysztofa. Upodobał sobie ten karpiowy sport i już!
Wyjazd na 6 dni - zapakowaliśmy samochód niemal po dach i bladym świtem ruszyliśmy w kierunku Wielkopolski.  Upał był niemiłosierny, przez co niełatwo było nam rozbić obozowisko, jednocześnie walcząc z natrętnymi muchami końskimi. Koniec końców udało się to wszystko ogarnąć, więc reszta już niczym wycięta z szablonu – pompowanie pontonu, echosonda, markery i na wodę.
Wodę na tym stanowisku już obławiałem, więc szybko znaleźliśmy tzw. bankówki i dodatkowo dwa miejsca, które na ekranie i pod stukadełkiem wydawały się ciekawe. (piszę w liczbie mnogiej, bowiem młodzież nie chciała czuć się na pontonie jedynie balastem).  Poszło dość sprawnie.
No dobrze, na co teraz pora?, pytam młodego człowieka.
No przecież trzeba wywieźć, nie? No pewnie, odpowiedziałem!

Przygotowaliśmy cztery wędki (trzy moje i jedna tzw. juniorka).
Kilka dni przed wyjazdem ukręciłem sobie trochę kulek z [ ]miksu Food Signal , na które jeszcze nie miałem okazji łowić. Zabraliśmy ze sobą także truskawkę [ ]Juicy Strawberry High Attract Ready - soczysta truskawka , oraz tegorocznego kilera – [ ]Krill Berry . Zatem powyższe smakołyki powędrowały do wody. Rzecz jasna, uzbrojone w przypony zbudowane na plecionce Korda Super Natural - Weedy Green oraz moje ulubione haki [ ]Korda Kaptor Kurv Shank Gravel nr 4 . [ ]Mouthsnaggery Carp´R´us’a to już niemal standard. Woda była bardzo ciepła, więc trzy zestawy położyliśmy na większej głębokości. Nie byłbym sobą, gdybym nie kombinował, więc jeden z zestawów położyłem na głębokości 100cm, tuż przy pasie trzcin, ok. 20m na prawo od stanowiska. Wcześniej widziałem na dnie ślady żerowania karpi, więc branko wydawało się tylko kwestią czasu. Zanęciłem pelletem oraz kulkami truskawkowymi. Wieczór minął pod znakiem oczekiwania. Popijając kawę patrzyłem jak Krzysiek wpadł w trans kręcenia kiełbasek PVA. Naprodukował tak jakbyśmy mieli tu pozostać do zimy :)
Po kolacji, zmęczeni tym wypoczynkiem na łonie natury rozeszliśmy się do swoich namiotów.  O 01:50 zerwał nas ze snu sygnalizator pod wędką Krzyśka. Myślałem, że po męczącym dniu nawet nie usłyszy centralki w moim namiocie, ale gdzie tam! Był przy kiju dwie sekundy szybciej. Woda ciepła niczym zupa, odległość niewielka, więc hol był krótki, miły i co najważniejsze – skuteczny. Na macie położyliśmy 13kg karpia, który skusił się na świeżutkie Food Signal.


Do rana nic więcej już się nie działo. W ciągu dnia walczyliśmy z upałem, a na łowisko przyjechało jeszcze kilka ekip.


Do nas dołączył Tadeusz, a na stanowisku obok urządzili się Asia, Wojtek i Bartek z Carp-World Team. Jak każdy, sondowali, więc po tych pontonowych regatach spokojnie oczekiwaliśmy nocki. W tzw. międzyczasie zanęciliśmy dość spore pole extra zupką, której skład nie sposób było zapamiętać.


Noc znowu okazała się szczęśliwa dla Krzyśka, który ze swojej miejscówki, na tą samą przynętę wyholował karpia 11kg. Tej nocy wstawaliśmy jeszcze dwa razy, tym razem karpie weszły do stołówki z Krill Berrym. Udało się złowić dwa karpie 8 i 9 kg, które perfekcyjnie zapięły się po zassaniu bałwanka Ready boilie Krillberry podpartym [ ]brązowym Pop-up’em KrillBerry .


Po rannej wywózce zestawu mojego kursanta, znowu przyszło mu się zmierzyć z rybą. Tym razem piątka. Coś w stylu „mały, ale wariat”. Ja zrobiłem porządek z moją truskawką pod trzcinami, bo jak się okazało, nie do końca szczęśliwie poprowadziłem żyłkę, przez co sygnalizacja była kiepska.  Straciłem przez to rybę, ale wyciągnąłem też wnioski. Podpórki, po których biegła żyłka umiejscowiłem inaczej, następnie dosypałem nieco pelletu z kulkami i dalej, będąc wierny truskawce, położyłem zestaw na dnie.


W towarzyskim gronie dzień minął bardzo szybko i aby tradycji stało się za dość, nocka była przerywana braniami. Udało się złowić trzy ryby w przedziale 8-10kg.


W łowisko Krzyśka zawitały amury, które dość sprytnie dawały sobie radę z świeżymi kulkami. Po zmodyfikowaniu zestawu, który tym razem zbudowaliśmy w oparciu o  Korda Kaptor Wide Gape, te przebiegłe torpedy nie miały już tak łatwo. Ranek przywitał nas dubelkiem. Niemal jednocześnie holowaliśmy z Tadeuszem karpie, które jak się potem okazało, były wagowo bardzo zbliżone (11.8 i 12,4kg). Oba podjęły kulki KrillBerry obtoczone w ready paście z tej samej linii zapachowej. Te pasty, zwłaszcza w ciepłej wodzie, pracują znakomicie, a obtaczanie nimi kulki nie stanowi problemu. Warunkiem jest tylko nie dopuszczenie do przegrzania opakowania np. bezpośrednio na słońcu. Wówczas pasta może się w irytujący sposób kleić do rąk.


40 minut po naszym dubelku, u Krzyśka na wędce melduje się kolejny misiek. Tym razem hol wydał się trudniejszy niż wszystkich pozostałych, i z obawy o stratę ryby w trzcinach, musiał z poświęceniem wejść do wody. Udało się, Tadeusz pomógł podebrać, a ja zarejestrowałem ten seans kamerą.


Tego dnia udało się jeszcze przechytrzyć amatora Juicy Strawberry High Attract Ready. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo ryba o wadze 7kg, ale jej stanowcze zakotwiczenie w trzcinowisku kosztowało trochę zabawy i mokrych ciuchów. Kamień wypiął się jak należy, więc ryba miała więcej „luzu” na pofolgowanie sobie między kępami zarośli. Tutaj doskonale poradził sobie zestaw z [ ]plecionką Korda N-Trap .


Zauważyliśmy, że zdecydowanie zaczęły żerować amury, dzięki czemu było nam dane wyholować 3 sztuki. W sumie każdy miał po jednym, ale mój, niestety nie dał się zważyć. Nie zdziwię nikogo, jeśli napiszę, że uciekł z zwiniętego podbieraka. To była ładna sztuka, której nie sposób było podnieść jedna ręką w zrolowanej siatce podbieraka. Ale byłem na siebie wściekły! Ale cóż zrobić? Mogłem się tylko kopnąć w kostkę ;) Jednak do wiwatu dał nam amur Krzysztofa, ponieważ wywlókł nas na otwartą wodę. Podczas holu widzieliśmy, że ryba idzie w trzcinowiska na stanowisko u Wojtka, więc decyzja była szybka – w ponton! To była ciężka przeprawa. 12kg amur ćwiczył hamulec w kołowrotku i wytrzymałość mojego syna. Walka zakończyła się pełnym sukcesem i radością, co udało się zarejestrować kamerą.


Ostatniej nocy miałem zamiar odpocząć, ale okazało się, że z powodu burzy i deszczu praktycznie nie spaliśmy. Udało się złowić dwie „dyszki”, więc zawsze to powód do zadowolenia.


Mimo, iż temperatura przez te wszystkie dni przekraczała 30ᵒC, efekty były satysfakcjonujące.
W niedzielę rano, korzystając z ostatnich promieni słońca, chowającego się za chmurami, wysuszyliśmy sprzęt biwakowy i szczęśliwie wróciliśmy do domu.
Kolejną zasiadkę spędziliśmy na zawodach, gdzie udało nam się wejść na podium. Ale o tym następnym razem.

Zwolenników oglądania filmów o tematyce karpiowej, zapraszam na krótki reportaż video z zasiadki.



Pozdrawiam
Marcin Turko

Komentarze (0)

Brak komentarzy w tym momencie.

Śledź nas na Facebooku