Wiosenne karpie - CARP-WORLD sklep dla karpiarzy

Przyszła wiosna. Szczerze mówiąc, nie czekałem tak na nią w tym roku, jak w poprzednich latach. Głównie z tego względu, że tej zimy, jak nigdy dotąd, nie miąłem przerwy w sezonie.

Zima była niezwykle łaskawa, chyba dla wszystkich, nie tylko dla karpiarzy. Dlatego nie odczułem aż tak, głodu karpiowania. Karpie również w sezonie zimowym dopisały. Jednak to już jest historia. Teraz trzeba cieszyć się z wiosny, a co za tym idzie budzącej się przyrody i pierwszych wiosennych karpi. 

Pobudzony słońcem, piękną pogodą, ruszam nad wodę. Tym razem swoje pierwsze wiosenne karpie łowiłem na dzikiej gliniance, dość mocno obławianej w ciągu całego sezonu przez karpiarzy.

Karpie, które tam zamieszkują, szczególnie te większe, myślę, że nauczyły się już rozpoznawać miejsca, które mogą kojarzyć im się z niebezpieczeństwem. Takimi miejscami są na pewno te, w których znajdują się nasze zestawy, dlatego jeszcze trudniej o branie ryby z tego zbiornika. Wybrałem kilka miejscówek, w których zanęciłem [ ]drobnym pelletem i pokruszonymi kulkami [ ]Kill Krill i DevillKrill. Pierwsza miejscówka to dość duży blat na głębokości trzech metrów, przy dość dużym spadzie. To miejsce obławiałem Killkrillem, któremu dołożyłem mniejsze pół kulki Devillkrill. Drugi zestaw niemal tak samo uzbrojony, pełnił wartę przy ogromnej ilości korzeni i pniaków starych drzew na głębokości ok. czterech metrów.

Pierwszej nocy mam branie z blatu, na wpół śpiący docinam rybę - ta jednak zdążyła wpłynąć w zaczepy. Próba silniejszego holu nie przynosi skutku, zatem szybko wsiadam w ponton i wypływam po nią. Na miejscu udaje się wyprowadzić karpia z zaczepów i kontynuując hol wprowadzam żółciutkiego lustrzenia do [ ]podbieraka . Szybko wkładam karpia do [ ]worka i wywożę zestaw w to samo miejsce, zakładając te same kulki.

Donęcam nieco miejscówkę pokruszonymi kulkami i pelletem. Druga noc nie przynosi żadnego brania. W dzień mocno kombinuję, szukam oznak jakiegokolwiek żerowania ryb. W końcu jeden z zestawów wywożę pod drugi brzeg na głębokość czterech metrów. Założoną na włos kulkę DevillKrill tym razem podbijam pop-upem, podnosząc ją z dna. Po zmroku jest branie i udaje się przechytrzyć kolejnego lustrzenia.

Pomimo tego, że ryby nie były wielkie, to pierwszą wiosenną zasiadkę można zaliczyć do udanych.

Pozdrawiam wszystkich

Dariusz Bużdygan Team – Nikl.

 

Komentarze (0)

Brak komentarzy w tym momencie.

Śledź nas na Facebooku