- label Catch report
- favorite 0 polubień
- remove_red_eye 173 odwiedzin
- comment 0 komentarzy
Jakiś czas temu moja żona oświeciła mnie, że najbliższy weekend nie spędzę nad wodą tylko muszę gdzieś zabrać nasze ukochane dzieciaki, aby się wyszalały i coś zwiedziły. Nie bardzo wiedziała gdzie moglibyśmy pojechać i wtedy nasunął mi się mój chytry, karpiowy plan. Tylko jak go teraz wdrożyć?! Chwilkę pomyślałem i podsunąłem pomysł żeby zabrać moje szkraby do parku dinozaurów. Bez namysłu się zgodziła! Nie daleko Opola jest też łowisko Zastawie i plan miałem już uknuty. Pozostało tylko zapakować sprzęt tak żeby tego nie zauważyła. Ukradkiem wymknąłem się z domu by spakować moje wędziska do auta, ale cały czas myślałem jak ich zabrać na łowisko.
Chwilkę później rodzinkę zapakowałem do auta i w drogę do parku dinozaurów. Parę godzin spędzone w wśród pięknych dinozaurów z dzieciakami, tak nas wymęczyły że każdy zrobił się głodny. Wtedy mój szyderczy plan powoli nabierał tempa. Zaproponowałem piknik na Zastawiu. Moja żonka nic nie wiedząc, że wziąłem jakiś sprzęt zgodziła się bez przeczucia podstępu, a ja cieszyłem się co raz bardziej, iż mój plan powoli zbliżał się do końca. Po rozpaleniu grilla poszedłem do auta i wyciągnąłem wędziska. Spojrzałem na nią i jej wyraz twarzy, zaczęła się głośno śmiać, więc to był znak, że będę mógł parę godzin połowić.
Bez namysłu rozłożyłem moje kije, przygotowałem [ ]kulki Kill Krill zalane [ ]boosterem i zabrałem się za zestawy. Pierwszy uzbroiłem w [ ]haczyk Centurion 2000 ATS w połączeniu z plecionką [ ]Smooth Hooklink Braid 15 lb z kulką Kill Krill 18 mm. Zarzuciłem nie daleko środka, zaś drugi zestaw zrobiłem podobnie do pierwszego, jednak zmieniłem haczyk na [ ]Cranked Hook ATS . Nie tracąc czasu zarzuciłem pod zatopiony pomost, na przeciwległy brzeg. Oczywiście też smakołyk w postaci kulki Kill Krill 18 mm. Na branie nie trzeba było długo czekać, zaledwie minęło parę minut, a potężny odjazd zwraca uwagę kilku osób stojących na łowisku, chwilka holu w tumie gapiów. Czułem się jak dziecko podczas szkolnego teatrzyku i zaczęła mnie ogarniać trema. W podbierak wskakuje piękny 15 kg karp szybkie fotki i do wody. Wziąłem igłę by założyć kulkę, gdy nagle drugie wędzisko wyrwało prawie z widełek statywu. Po zacięciu ryba szła w stronę brzegu, więc myślałem że to coś małego, jednak zaskoczenie było chwile później gdy waga pokazała 13 kg.
Zestawy zarzuciłem ponownie, chwilka spokoju więc postanowiłem zjeść coś z grilla. Zjadłem zaledwie dwa kęsy kiełbaski, a jeden z sygnalizatorów zaczął przemawiać. Hol tym razem nie trwa zbyt długo, a moja liczba złowionych karpi wzrasta do trzech, ten zaś ważył 12.6 kg. Zestaw ponownie ląduje w wodzie, a ja usiadłem na pniu by chwilkę odsapnąć. Nie posiedziałem zbyt długo bo głośny dźwięk sygnalizatora podrywa mnie na równe nogi. Po zacięciu ryba zaczyna pokazywać na co ją stać, to było parę minut naprawdę ciężkiej walki. Tym razem waga pokazuje 11.9 kg! Robię małą sesję zdjęciową i rybka wraca do wody.
Niestety co dobre szybko się kończy i niedaleko drzew pojawia się moja żona. Nie musiała nic mówić, a ja wiedziałem co to oznacza - powrót do domu .
Najlepsze co mogło mnie spotkać na koniec, tej przygody… jadą dwa kije na raz jedną zaciąłem ja, a drugą moja żona i na brzegu wylądowały dwa kolejne karpie. Pierwszy ważył 10 kg, a drugi 11.1 kg które powiększają moje konto złowionych ryb.
Z uśmiechem wsiedliśmy do auta i powróciliśmy do domu.
Dziękuję mojej żonce za te wspaniałe chwile nad wodą!
Pozdrawiam
Mariusz
Komentarze (0)